Informacja o Rajmundzie Janczyku ps. Ren

Brat nasz, Rajmund Janczyk, urodzony w styczniu 1925 roku w Warszawie, brał czynny udział w Powstaniu Warszawskim i zginął prawdopodobnie we wrześniu 1944 r. w domu przy ul. Okrąg 4a, przypuszczalnie między 17 a 23 września. Nosił pseudonim Ren.

We wrześniu 1939 roku był w Warszawie na Woli i na Powiślu. Przeżycia z obleganej Warszawy znalazły wyraz w napisanym przez niego wierszu pod datą 9 stycznia 1941 roku w pamiętniku, pisanym w okresie od 1.01.1941 do 30.09.1941, jednej z niewielu pamiątek, jakie po nim zostały.

Po ukończeniu zawodowej szkoły im. Konarskiego – w roku 1943/44, był uczniem klasy wstępnej Wawelberga, która mieściła się w gmachu Architektury Politechniki Warszawskiej przy ul. Koszykowej. „Oficjalnie" była to szkoła podnosząca kwalifikacje robotników. Cała ich grupa (klasa?) pracowała w Ursusie, w fabryce znanej później jako producent ciągników rolniczych. Wszyscy również należeli do Armii Krajowej - ich grupę brat nazywał „pakietem". W przeddzień Powstania brat poszedł na zbiórkę gdzieś na Powiśle, mimo że ich terenem działania miały być (o ile pamiętamy) okolice Żelaznej. Tam wcześniej rozpoznawali teren, mieli magazyn broni itp.

Od kolegi brata, który zgłosił się do nas po wyzwoleniu, dowiedzieliśmy się, że Renek został ranny na barykadzie przy Solcu (czy Czerwonego Krzyża?) w dniu 14 .08.1944 roku. Został zabrany do prowizorycznego szpitala przy ul. Okrąg 4a, gdzie bez znieczulenia przeszedł ciężką operację uda. Stan jego poprawiał się. Podobno kolega odwiedził go dwukrotnie.

Poszukiwaliśmy brata po wojnie poprzez Czerwony Krzyż.

Skontaktowano mnie z pielęgniarką tego szpitala, która wyszła do Śródmieścia kanałami z lżej rannymi. Dom przy ul. Okrąg 4a został spalony i zniszczony. Na podwórku był grób ok. 50 osób, zabitych przez Niemców przy zdobywaniu tego domu -głównie z pięter, bądź zamordowanych po jego zdobyciu. Wszystkie osoby z tego grobu przy ekshumacji zostały zidentyfikowane - między nimi brata nie było.

Podobno najciężej ranni leżeli w piwnicach domu. Podczas natarcia Niemcy obrzucili piwnice granatami i podpalili miotaczami ognia; prawdopodobnie zginęli (spłonęli?) wszyscy tam przebywający, m.in. nasz brat.

Pani pielęgniarka - nie znamy jej danych personalnych, ani fak-tycznego zawodu -przypomniała sobie naszego brata, miał charakterystyczne znamię na lewym policzku, tzw. „pieprzyk". Obiecała, że będzie rozpytywać o niego wśród znajomych z tego terenu i jeśli się czegoś dowie, da nam znać. Miała nasz adres. Swojego – z ostrożności (takie były czasy!) nam nie podała. Nigdy się więcej nie zgłosiła i nic o niej nie wiemy.

Będziemy wdzięczni za jakąkolwiek informację o Renku, zarówno dotyczącą okresu Powstania, jak również wcześniejszych kontaktów ze szkoły, konspiracji lub pracy w Ursusie.

Jan Janczyk

Apolonia Maruszak z d. Janczyk

Powrót do pamętnika.